Przejdź do głównej zawartości

Gastarbeiterin

Jak to dobrze, że jesteśmy w UE i kraje ościenne otworzyły już dla nas swoje rynki pracy! Dzięki temu rozpoczynając pracę w, dajmy na to, Niemczech, nie trzeba już załatwiać dodatkowych pozwoleń i dokumentów, a jedynie to, co załatwić musi każdy przeciętny Niemiec najmując się do podobnej pracy. A więc należy przedstawić: dyplom doktorski, magisterski, licencjacki i maturalny (o świadectwo z przedszkola nie poprosili, a już się bałam!). Jeżeli nie ma się dyplomu licencjackiego bo, na przykład, studiowało się na studiach jednolitych, należy ten fakt długo i obszernie wyjaśnić, przedstawiając tło społeczno-polityczne dotyczące reformy szkolnictwa wyższego i procesu implementacji systemu bolońskiego. Do tego dorzucić należy jeszcze odpis aktu urodzenia. Jeżeli ma się szczęście być posiadaczem współmałżonka i/lub dzieci, ich akty urodzenia oraz akt ślubu i ewentualnie rozwodu również będzie wymagany. Oczywiście wszystko to powinno być w języku niemieckim lub - co za ulga - angielskim. Zestaw ten uzupełnić należy następnie dwoma tabelkami - w których wymienia się dokładnie wszystkie dotychczasowe miejsca pracy, z podaniem nazw, adresów, wymiaru czasu pracy i powodów odejścia - oraz plikiem oświadczeń, w których zobowiązuje się między innymi do przestrzegania tajemnicy służbowej oraz niedziałania na szkodę państwa niemieckiego. Na początku przebąkiwali jeszcze o zaświadczeniu z policji o dobrym prowadzeniu się, ale z jakiegoś powodu potem tę ideę porzucili. Jak już się to skompletuje, należy odczekać kilka dni, aż biurokratyczna maszyna wszystko to przemiele i pozwoli nam podpisać naszą umowę. Jeszcze jeden dzień - i już można ją (jak się ma szczęście) odebrać podpisaną przez pracodawcę. I wreszcie, tydzień po przyjeździe, można się zająć takimi rzeczami jak znalezienie mieszkania (które zgodzą się nam wynająć dopiero po zobaczeniu umowy o pracę), meldunek (którego można dokonać dopiero po wynajęciu mieszkania i uzyskaniu tym samym stałego adresu) i założenie konta bankowego (które można założyć dopiero po zameldowaniu się). A wtedy będzie można donieść pracodawcy jeszcze kilka innych formularzy, do których wymagane są numery z kasy chorych, urzędu meldunkowego i banku.

Na szczęście nie jest wymagane badanie lekarskie ani szkolenie BHP!

Komentarze

Anonimowy pisze…
Z tym szkoleniem BHiP nic jeszcze pewnego:) oże nie nadszedł jeszcze czas!
martencja pisze…
Jeżeli nie jest to konieczny warunek do podpisania umowy, to się nie liczy. W mojej polskiej pracy bez zaliczonego szkolenia BHP nie ma co się nawet po co wybierać do Działu Kadr!

M.
Anonimowy pisze…
Szkolenie już masz:) - narni
martencja pisze…
Owszem - ciekawe, jak się w tym przypadku by sprawdziła współpraca europejska i wzajemne uznawanie kwalifikacji... Bo może na przykład w Niemczech dopuszcza się do noszenia samodzielnie jedynie drabiny 3,5-metrowe, a nie 4, jak w Polsce?

M.
Zula pisze…
Że co?? Bez badań lekarskich i bez szkolenia be-ha-pe?? Czy oni tam w ogóle maja PIP?
PS. Odciski palców też Ci zdejmowali? ;-)
martencja pisze…
[Jeszcze] nie. Ale znajomej - owszem. Tylko że znajoma jest Rosjanką i w związku z tym potrzebuje wizy.

M.
Anonimowy pisze…
Widać ludzie ze Stasi nie pozwolą aby im zlikwidować stanowiska.